Zazwyczaj National Park Service (NPS) wydaje ostrzeżenia, aby dzikiej przyrody nie „niepokoić, nie łapać, nie zbierać” ani „nie dotykać”. Brzmi to jednak dość osobliwie, gdy instytucja ta zaleca, aby zwierząt nie… „lizać”.
„Ludzie nie powinni lizać ropuchy koloradzkiej” – oświadczył przedstawiciel NPS. Ten ciemnooliwkowy płaz, dorastający do osiemnastu centymetrów długości, wydziela mlecznobiałą ciecz – toksynę, która funduje człowiekowi około 30-minutowy „trip psychodeliczny”. NPS obawia się, że ludzie polujący na ropuchy w poszukiwaniu odurzenia mogą doprowadzić ten gatunek do wyginięcia.
Jednak według badacza z Centrum Badań Psychodelicznych w Imperial College London, substancja wydzielana przez te ropuchy jest obecnie wykorzystywana w „badaniach mających sprawdzić, czy niektóre leki psychodeliczne mogą wykazywać jeszcze silniejsze powiązanie z doświadczeniami z pogranicza śmierci (NDE)”.
Nauka obnaża popularne złudzenia
„Jeszcze silniejsze powiązanie”? Owszem, euforia wywołana narkotykami i doświadczenia z pogranicza śmierci były już wcześniej łączone, ale najnowsze badania jeszcze wyraźniej demaskują popularne złudzenie, jakoby istota ludzka posiadała nieśmiertelną duszę, która opuszcza ciało w momencie śmierci.
Zmienione poczucie czasu i rzeczywistości, wrażenie „unoszenia się w powietrzu” lub „opuszczania ziemskiego świata” oraz „głębokie poczucie miłości i pokoju” – to tylko niektóre z przeżyć grupy 31 osób, głównie mężczyzn z USA i Wielkiej Brytanii, którzy przeszli doświadczenie śmierci klinicznej i próbowali narkotyków psychodelicznych.
Uczestnicy wypełniali kwestionariusze oceniające takie aspekty jak „rozpad ego, wgląd psychologiczny i trwałość pamięci”. Wielu z nich zgłosiło, że ich doświadczenia z pogranicza śmierci zostały wywołane przez traumatyczne zdarzenia, zwłaszcza wypadki samochodowe. Uczestnicy ci używali również narkotyków – od kilku do stu razy. Większość z nich przyjmowała LSD lub grzyby psylocybinowe.
Badanie ujawniło „znaczące podobieństwo” między doświadczeniami towarzyszącymi umieraniu a stanem odurzenia. W publikacji z 19 sierpnia 2024 roku naukowcy wykorzystali te relacje, aby przedstawić porównanie obu zjawisk.
„Po raz pierwszy dysponujemy badaniem ilościowym z osobistymi zeznaniami ludzi, którzy przeżyli oba te stany” – powiedział neurobiolog z Uniwersytetu w Liège w Belgii, który opublikował wyniki w czasopiśmie Neuroscience of Consciousness. „Teraz możemy z całą pewnością stwierdzić, że psychodeliki mogą być rodzajem okna, przez które ludzie wchodzą w bogaty, subiektywny stan przypominający doświadczenie z pogranicza śmierci”.
Biochemiczne wyjaśnienie „życia po śmierci”
Skoro jednak psychodeliczny „haj” przypomina doświadczenia z pogranicza śmierci, to w jaki sposób te ostatnie mogą wspierać ideę, że człowiek posiada nieśmiertelną duszę opuszczającą ciało?
Wielu ludzi wierzących uważa, że „doświadczenia z pogranicza śmierci stanowią dowód na życie po śmierci – w szczególności na oddzielenie ducha od ciała”. Istnieją jednak naukowe wyjaśnienia tych fenomenów.
Niektórzy badacze twierdzą, że organizm może uwalniać endorfiny podczas traumatycznego zdarzenia, co powoduje doświadczenie NDE, w którym ból zostaje zredukowany, a przyjemne doznania spotęgowane. Podobnie środki znieczulające, takie jak ketamina, mogą wywoływać wrażenie przebywania poza ciałem. Jedno z badań przeprowadzonych w latach 1990–1995 wykazało, że u osób, którym wstrzyknięto dimetylotryptaminę (DMT), obserwowano „doświadczenia mistyczne i bliskie śmierci”. Co istotne, organizm naturalnie uwalnia DMT w momencie narodzin oraz w chwili śmierci.
Istnieją również piloci, którzy wspominają przeżycia podobne do NDE podczas treningów przeciążeniowych w wirówkach, co jest wynikiem anoksji mózgowej – czyli niedotlenienia mózgu!
Najbardziej rozpowszechnionym wyjaśnieniem tych doświadczeń wydaje się jednak „hipoteza umierającego mózgu”. Zgodnie z tą teorią, są to po prostu halucynacje spowodowane aktywnością mózgu w momencie, gdy komórki zaczynają obumierać. Wyjaśnia to, dlaczego niemal co piąta osoba, która przeżyła zatrzymanie akcji serca, zgłasza doświadczenie z pogranicza śmierci.
Fundament biblijnej prawdy
Biblia daje odpowiedź na ten dylemat. Mówi ona, że nasze serca są „najzdradliwsze nad wszystko i najprzewrotniejsze” (Jeremiasza 17:9, BW). Dlatego musimy „wszystkiego doświadczać” (1 Tesaloniczan 5:21) – włączając w to nasze subiektywne odczucia, które często zaprzeczają temu, czego uczy Słowo Boże.
Czego zatem Biblia uczy o śmierci? Jest ona nieświadomym „snem”, z którego obudzimy się w momencie zmartwychwstania (Jana 5:28, 29). W rzeczywistości ponad 50 wersetów biblijnych porównuje śmierć do snu. Jednym z najbardziej znaczących jest Ewangelia Jana 11:11. Przed wskrzeszeniem Łazarza z martwych, Jezus powiedział: „Łazarz, nasz przyjaciel, zasnął; ale idę, aby go obudzić”.
Gdyby dusza była nieśmiertelna i opuszczała ciało w chwili śmierci, czyż nie byłoby dziwne, że przyjaciel Jezusa nie wspomniał ani słowem o tym, czego doświadczył podczas tych kilku dni w grobie? Tymczasem Ewangelia Jana milczy w tej kwestii – ponieważ nie posiadamy nieśmiertelnych dusz, które oddzielają się od nas w momencie zgonu. To, co opuszcza nasze ciało, to „tchnienie życia”, które Bóg dał nam przy stworzeniu (Rodzaju 2:7). Fakt, że bezgrzeszni Adam i Ewa musieli spożywać owoce z drzewa życia, aby żyć wiecznie (3:22), pokazuje, że tylko Bóg „sam ma nieśmiertelność” (1 Tymoteusza 6:16).
Kiedy umieramy „w Chrystusie”, nasze życie jest „ukryte” wraz z Nim (Kolosan 3:3). Dopiero gdy On się „ukaże” na obłokach nieba, my również „ukażemy się z Nim w chwale” (w. 4). Tylko wtedy, gdy wszyscy śpiący święci zostaną wskrzeszeni (1 Tesaloniczan 4:16), będzie można powiedzieć, że „pochłonięta jest śmierć w zwycięstwie” (1 Koryntian 15:54).
Choć duża część chrześcijańskiego świata wciąż tkwi w zamieszaniu dotyczącym tego tematu – ty nie musisz! Prawda o stanie umarłych rzuca światło na Wielki Bój i chroni nas przed zwiedzeniami spirytyzmu.
Źródło: Amazing Facts
Piekło i pan Cameron Poprzedni post 
